Michalici

Jeszcze Mnie nie poznałeś?

09-05-2020

facebook twitter
Piąta Niedziela Wielkanocna. Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem

Akcent kolejnych tygodni wielkanocnych przesuwa się ze Zmartwychwstania Chrystusa ku formacji uczniów i rozwojowi Kościoła.

Słowa Pana Jezusa, skierowane do Filipa, brzmią jak wyrzut: ,,tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś?”. Tak długo prowadzisz życie modlitwy, od tylu lat przychodzisz na Mszę świętą, spowiadasz się, uczestniczysz w rekolekcjach, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Warto wzbudzić dziś w sobie dziękczynienie za to wszystko, co już przeszliśmy razem z Jezusem, za naszą drogę wiary. Jezus nigdy nie męczy się nami, On się nie niecierpliwi, ale chce, byśmy rzeczywiście coraz bardziej Go poznawali, to znaczy wchodzili z Nim w bliską, zażyłą relację.
Co to znaczy, że Pan Jezus jest drogą, prawdą i życiem? Z pewnością jest to jakaś niezwykła tajemnica Boga, który sam siebie objawia. Pomocą może być dla nas komentarz św. Augustyna: ,,Jeżeli kochasz, idź! Kocham, mówisz, ale dokąd mam iść. Szukasz drogi? Chrystus najpierw powiedział, którędy masz iść, a potem oznajmił dokąd. Pozostając u Ojca jest Chrystus prawdą i życiem; oblekając się w ciało, stał się drogą. Wstań, leniwcze, droga sama do ciebie przyszła i śpiącego obudziła! Wstań i chodź!”.

Słowa Jezusa o konieczności Jego odejścia do Ojca są dla apostołów zupełnie niezrozumiałe, a wręcz napawają ich lękiem i smutkiem. Jezus mówi do uczniów: „znacie drogę, dokąd Ja idę”, oni zaś próbują te słowa pojąć w znaczeniu dosłownym. Tymczasem Jezusowi chodzi o to, że to On sam jest jedyną drogą do Ojca. Poznanie Jezusa jest poznaniem szlaku wiodącego nas do odbudowania zerwanej relacji z Bogiem. I w tym sensie nie ma żadnej innej drogi – wszelkie próby ominięcia Jezusa czy skrótów w życiu duchowym są zawsze drogą na manowce.
Kolejne słowa wypowiedziane przez Jezusa mogły być również opacznie zrozumiane – i faktycznie do dzisiaj spotykamy się z ich różnymi błędnymi interpretacjami. Czym właściwie są „dzieła, których dokonuje Jezus”, które mają dokonywać wszyscy wierzący w Niego? Czy chodzi o wskrzeszanie zmarłych, uzdrawianie chorych, wypędzanie złych duchów, dar wiedzy i poznania serc ludzkich? W jakim sensie mielibyśmy „bardziej” wskrzeszać, „bardziej” wypędzać złe duchy, czy też „bardziej” uzdrawiać? Problem polega na skupieniu się na zewnętrznych aspektach działalności Jezusa, z pominięciem jej istoty.

W kolejnych wersetach bowiem Jezus wyjaśnia, że to „bardziej” wiąże się z zesłaniem Ducha Świętego, który będzie działał w sercach wierzących, oświecając je, pozwalając zachowywać naukę Chrystusa, a przede wszystkim – kochać Boga i ludzi nadprzyrodzoną miłością oraz głosić Dobrą Nowinę z mocą. Tak więc „większe dzieła” są czymś większym nie w znaczeniu większej spektakularności, większego widowiska, ale głębszej przemiany serc, a także dotarcia do szerszego grona odbiorców. Ewangelia głoszona przez Jezusa była pełna i doskonała w swej treści, jednak jej przyjęcie, zarówno jeśli chodzi o krąg odbiorców, jak i głębię zrozumienia, było ograniczone. Dopiero powrót Jezusa do Ojca i zesłanie Ducha Świętego sprawia, że głoszenie Dobrej Nowiny może nabrać pełnego dynamizmu.