Jako w niebie, tak i na ziemi
31-10-2024
W niebie wszyscy są święci. Na ziemi ochrzczeni także są świętymi. Czy dołączą do tych w niebie, sami zadecydują.Kult świętych w pierwotnym kościele ściśle powiązany jest z męczennikami. Męczennicy jako prawdziwi świadkowie wiary zasługiwali na uznanie, pamięć i szczególną cześć. Ich świętości nie trzeba było udowadniać. Szli na śmierć, na tortury za wiarę w Jezusa Chrystusa. Gdy w IV wieku w Cesarstwie Rzymskim ustały prześladowania na szczególną cześć zasługiwali ludzie odznaczający się żywą, głęboką, mocną wiarą, wyrażaną sposobem życia, głoszonym i pisanym słowem. Większość z nich była biskupami, jak św. Grzegorz z Nazjanzu († w. 390), św. Grzegorz z Nyssy († w. 395) i św. Jan Chryzostom († 407, św. Ambroży († 397) lub św. Augustyn († 430). Ich też potem zaliczono do doktorów Kościoła.
Należy pamiętać, że w czasach apostolskich chrześcijanie nazywali siebie świętymi, braćmi, uczniami. Św. Paweł w Liście do Koryntian pisze: „ Jeśli chodzi o zbiórkę, która się odbywa na rzecz świętych, zróbcie tak, jak poleciłem Kościołom Galacji” (1 Kor 16,1). Kto uwierzył w Jezusa Chrystusa (i przyjął chrzest) stawał się świętym.
Poganie w starożytności kapłanów swoich bóstw, nazywali świętymi (sanctus). Termin ten przenieśli chrześcijanie na biskupów. Do imienia biskupa dodawano „święty”. Niech chodziło tutaj o świętość w dzisiejszym znaczeniu, lecz o święty urząd. Jeszcze dzisiaj, kiedy zwracamy się do papieża, mówimy „ojcze święty”.
Sprawa komplikowała się, gdy to samo słowo (święty) odnoszono do osób wyróżniających się nienagannym życiem chrześcijańskim. Jak odróżnić świętych ze względu na pełniony urząd od świętych w sposobie życia czyli od prawdziwych świętych?
Godnym uwagi jest fakt, że w średniowieczu to nie papieże ani biskupi ogłaszali kogoś świętym, lecz głos ludu (vox populi) decydował kogo włączyć do grona świętych. Biskup organizował jedynie jego kult.
Pierwsza kanonizacja papieska miała miejsce w 993 roku. Papież Jan XV ogłosił wówczas świętym Ulryka z Augsburga. Jednak, dopiero w XII wieku papieże ustanowili obowiązek przeprowadzania dochodzenia w sprawie świętości kandydata na ołtarze. Proces kanonizacyjny poprzedza dziś każdą beatyfikację czy kanonizację.
Święci kanonizowanych czcimy w ciągu roku. Każdy z nich ma wyznaczony swój dzień. Dziś oddajemy cześć świętym nie ogłoszonym przez Kościół. Tym wszystkim, którzy cieszą się oglądaniem Boga twarzą w twarz, są w niebie i doświadczają obiecanego im szczęścia. Są błogosławieni, to jest szczęśliwi.
W roku 610, papież Bonifacy IV ustanowił na 13 maja, święto „chrześcijańskich męczenników”, które później, w VIII wieku papież Grzegorz III przeniósł na 1 listopada. I tak jest do dziś.
Wśród świętych jest nasze miejsce. Zostaliśmy nie tylko powołani, ale przeznaczeni do świętości. Nie na ołtarze, ale do nieba. Nie trzeba być męczennikiem, cudotwórcą, kimś niezwykłym. Wystarczy w sobie właściwych warunkach życia wypełniać wolę Bożą. Słusznie zauważył P. Claudel: „Świętość nie polega na całowaniu ust trędowatego czy umieraniu wśród pogan, ale na wypełnieniu Bożej woli, gotowości, by być na swoim miejscu lub wznosić się wyżej”. „Świętość życia – uczył JPII – oznacza przyznanie Bogu pierwszego miejsca w waszych myślach i czynach; oznacza poszanowanie Jego woli w życiu rodzinnym oraz prawdę i sprawiedliwość we wzajemnym obcowaniu z innymi; świętość oznacza znajdywanie czasu na modlitwę, miłość bliźniego, przebaczenie dla krzywdzicieli i cierpliwość w doświadczeniach życia. Oznacza wzrost w znajomości prawd wiary, w pobożności i w posłuszeństwie wobec wiekuistego Ojca”.
I jeszcze jedno.
„Kiedy którejś listopadowej nocy wyjrzycie przez okno na niebo i zobaczycie firmament pełen gwiazd, pomyślcie o przeogromnej liczbie świętych w niebie, którzy są gotowi nam pomóc” (R. A. Knox)