Michalici

Góra Przemienienia. Druga Niedziela Wielkiego Postu

07-03-2020

facebook twitter
To jest Mój Syn Umiłowany, Jego słuchajcie

Chcemy zatrzymać niezwykłe i miłe dla nas chwile życia; zapisać, sfotografować. Tak chciał św. Piotr na górze Tabor. „postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza.” To pierwsza jego reakcja na to, co stało się z Jezusem podczas modlitwy i pojawienie się osób nie z tego świata: „twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło”. Początek fascynacji zamienił się jednak w wielki strach, kiedy ogarnął ich dziwny obłok i odezwał się głos z nieba: „upadli na twarz i bardzo się zlękli”. Przestrachu raczej nie chcieli utrwalać. Dlatego był potrzebny głos, ale wcześniej obecność a nawet dotyk Jezusa wraz ze słowami, tak często padającymi w Biblii: „Nie bójcie się”.

Trzej apostołowie doświadczyli przez chwilę nieba, prawdy o tym kim jest ich Mistrz, co mówi o Nim Ojciec, co się z Nim stanie, dokąd idą i co potem, po wszystkim – po zmartwychwstaniu Jezusa będą czynić: będą o tym opowiadać.

Dlaczego w Wielki Poście czytamy ten fragment? Bo jest wielki związek góry Tabor z górą Golgoty. W życiu Jezusa i w naszym życiu. Jezus podczas modlitwy doświadczał zawsze miłości Ojca, obecności Ducha Świętego, aby iść i znaleźć ostatniego z ostatnich – grzesznika, człowieka słabego - mnie, który już Ojca przestał szukać z całego serca, który się często zniechęca, który zbudował sobie swoją górę, na której czuje się bezpiecznie po swojemu - nawet jeśli do uśmierzenia bólu na tej górze służą nam narkotyki, alkohol, jedzenie, seks, sprzedawanie i kupowanie, itp. – wmawiamy sobie, że tak lepiej, nie chcemy ryzykować, wsłuchiwać się „w głos z nieba”. Tak, to jest ryzykowne, niebezpieczne, można zostać poprowadzonym przedziwnymi ścieżkami i być zmęczonym, umęczonym jak Jezus.

Co przeszkadza nam w modlitwie? Co nas od niej odciąga? Co z niej tak szybko nas „wyrzuca”? Odpowiedź szczera jest nam bardzo potrzebna. Chodzi o przemianę, przemienienie, które jest błogosławieństwem dla nas i dla ludzi obok nas.  

Siostry Klaryski (zakon kontemplacyjny) modlą się wspólnie około siedem godzin dziennie.
Spokój i pokój – w porównaniu z tym, co my przeżywamy. Są radosne i skupione. Wraz z Wielkim Postem rozpoczęły 9-dniowe rekolekcje. Sama obecność w takim miejscu czyni człowieka bardziej pokornym w stosunku do „osiągnięć” na modlitwie i pracy apostolskiej. Trwanie Sióstr i Braci ze zgromadzeń kontemplacyjnych w Obecności Jezusa i modlitwa za wszystkich ludzi nie zwalnia nas od modlitwy, ale bardziej mobilizuje, aby więcej słyszeć niż mówić i mieć Jego moc.

Opuścić swoją górę pozornego bezpieczeństwa z wrażeń i odkryć oraz wejść na Tabor. Nie zabraknie podczas tej drogi ani radości ani trwogi, ale głosu Ojca. Obyśmy jak najczęściej schodząc z góry przemienienia mogli powiedzieć, zachęcając siebie i innych tak, jak św. Paweł Tymoteusza:  Weźmy udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga, która nam dał!