Michalici

Fatima dożynkowa

08-09-2025

facebook twitter
Licznie zgromadzeni pątnicy, jako też i parafianie, pobożnie uczestniczyli w kolejnym nabożeństwie fatimskim. Parafianie przynieśli wieńce dożynkowe i dziękowali Bogu za tegoroczne zbiory.

Czuwanie fatimskie połączone z dożynkami. Tak bywa rokrocznie w pierwszą sobotę września. Nic dziwnego, że dominowały modlitwy dziękczynne za tegoroczne zbiory. Mimo niesprzyjającej pogody, nie były najgorsze.

Uroczystości przewodniczył wikariusz generalny ks. Krzysztof Poświata CSMA, który w okolicznościowym kazaniu powiedział:

 1. Jej los z nami związany. Wrzesień się zaczął. Młodzież i dzieci wrócili do szkół, ludzie pokończyli urlopy. Za nami miesiąc, w którym – niczym pajęczyną – pokrywa się nasza ziemia ojczysta szlakami pielgrzymek do Bożej Matki. Głównie na Jasną Górę, ponad 40 pieszych pielgrzymek. Ale także do Kalwarii Zebrzydowskiej i Pacławskiej, do Kodnia. W maju idą mężczyźni do Piekar Śląskich, a na przełomie czerwca i lipca pielgrzymi zdążają do Gietrzwałdu, do Matki Bożej, której ikonę w ostatnich dniach polskich prezydent przekazał ojcu świętemu Leonowi, zapraszając go do naszej Ojczyzny w 2027 roku.

Pielgrzymują młodzi i starsi, często całe rodziny z dziećmi w wózkach, znad morza i z gór, z pięknego Podlasia, malowniczych Mazur i dalekiego Helu. Idą, nie zważając na deszcz, upał, z zaciśniętymi zębami, bo nogi coraz bardziej opuchnięte. Idą, bo wiele mają do powiedzenia Matce… Często krnąbrni, nieposłuszni, skłóceni, nieraz naiwni, jednak nie wyobrażamy sobie naszych losów bez Niej. Spójrzcie na kalendarz…  Zaraz 1 stycznia przychodzi do nas jako Święta Boża Rodzicielka, przynosząc małego Jezusa i dar pokoju. Na początku lutego widzimy Ją jak sunie po zaspach śnieżnych ku ludzkim chatom. Zapaloną świecą odgania wilki – tak Ją Stachiewicz malował. To Gromniczna. Marzec zaprasza nas do Nazaretu, byśmy byli dyskretnymi świadkami tego spotkania z aniołem i krótkich słów Maryi: „Oto Ja, służebnica… Fiat”. Początek wydarzenia, które odmieniło bieg dziejów świata. Maj rozbrzmiewa litanijnym śpiewem: Matka, Królowa, Panna… Wielu słów potrzebujemy, by wypowiedzieć naszą miłość do Niej. W lipcu przynosi nam szkaplerz, pragnąc schronić pod swój płaszcz matczyny. Tak jest w Górkach… We wrześniu Jej narodzenie obchodzimy, nazywamy Siewną, prosząc by pola zbożem obrodziły. Październik chowa się w mgłach jesiennych i przesuwanych cierpliwie paciorkach różańcowych. W listopadzie, gdy za zmarłych się modlimy, to także do Niej wołamy – Ostrobramskiej, czyli Matki Miłosierdzia. I wreszcie grudzień. Niepokalana, bielsza niż pierwszy śnieg. Najczystsza. Tota pulchra…

Maryja, nasza Matka, Mamusia, Mateńka. Przychodzimy, by się przed Nią wypłakać, życie opowiedzieć, nieraz się zaczerwienić. Ważne, by wstając z klęczek, by odchodząc sprzed Jej oblicza, szczerze powiedzieć: Mamo, zrobię tak jak mówisz. Mamo, będę słuchał Jezusa, pójdę za Nim jako moim Panem. 

2. Człowiek nie może żyć bez matki. Człowiek nie może żyć bez matki. Matka jest jak sanktuarium – nosi w sobie skarb życia. Matka jest jak Eucharystia, zwłaszcza w pierwszych miesiącach po narodzinach. Trzyma przy piersi dzieciątko i mówi: „Bierz i jedz – to moje ciało, to moja krew”. Matka jest jak Kościół, gotowa zaleczyć ranę, dać wsparcie, dobrą poradę. I nawet kiedy dziecko porzuci dom, odejdzie od matki, wzgardzi nią – tak jak wielu dziś gardzi Kościołem – ona zawsze będzie czekać, wypatrując powrotu. Nie odtrąci poturbowanych przez życie, okradzionych z marzeń. „Dobrze, że wróciłeś”, powie cicho.  Człowiek nie może żyć bez matki [historia Matki Teresy z Kalkuty]

3. Wybiera ona domy. Czeka matka w takich domkach, wybiera je sobie. Wybiera dużo, żeby dzieciom było bliżej. Nie są sklecone z tektury, blachy. Najczęściej są to piękne sanktuaria, pełne wot, omodlone. Także to miejsce wybrała przed dziesiątkami lat Maryja. Starsi ludzie z ust do ust przekazywali sobie podanie o Jej przyjściu-zjawieniu, jakie miało tu się dokonać na początku XX wieku. Jego pamiątką pozostało źródełko z dobrą wodą, ludzie mówili: leczącą, po którą wciąż ustawiały się kolejki. Przed laty, gdy istniała tu jedynie maleńka kaplica, główny odpust był na drugi dzień Zesłania Ducha Świętego – Matki Kościoła. A gdy powstał kościół, to parafia otrzymała tytuł Matki Boskiej Szkaplerznej.

Przyszedłem do tego miejsca bez mała 40 lat temu, po nowicjacie, by jako młody współbrat pomagać pierwszemu proboszczowi tej parafii, niezapomnianemu ks. Stanisławowi Pasionkowi. Pamiętam taki wieczór, jesienią 1986 r., kiedy to wspomniany świętej pamięci kapłan, w przypływie lekkiej zadumy, powiedział: Jeśli tu przyszła Matka, to trzeba zrobić wszystko, co możliwe, by jak najwięcej ludzi – Jej dzieci, znalazło tu drogę do Pana Boga, dzięki Niej. Dzięki życzliwym ludziom udało się sprowadzić z Portugalii piękną figurę Matki Boskiej Fatimskiej. Kilka dni później, niewiele się zastanawiając, włożył ks. Stanisław tę figurę do samochodu i ruszył do Częstochowy. Akurat trwała III pielgrzymka Jana Pawła II po naszej Ojczyźnie. Wspominał żartując nieco: Musiałem przedzierać się przez kilka kordonów ochrony, jednak najtrudniej było z paulinami… Ale się udało. Dotarł do Papieża, a ten poświęcił figurę.

W lipcu 1987 r. odbyło się pierwsze czuwanie fatimskie w Górkach. Takich wieczorów się nie zapomina. Już po wszystkim, kiedy szło się przez wioskę, to można było odnieść wrażenie, że trwa wojna i ludzie okna zaciemnili. Wszystko pogaszone. To nie była wojna, przeciwnie – niemal wszyscy przybyli na spotkanie z Królową Pokoju. Czy mógł wtedy ktoś przewidzieć, że to wszystko tak się rozrośnie, że Maryja stąd będzie tak promieniowała?!

Drodzy parafianie z Górek i Rudy Talubskiej, Żebraka, Izdebnika i Parceli, z Taluby, Sulbin i Feliksina! Drodzy pielgrzymi z Garwolina, Łaskarzewa, Marianowa, z Warszawy i innych okolicznych wiosek i miasteczek. Jakiż to wielki powód do wdzięczności! Jakież zadanie do wykonania, by w gorliwości nie ustać, nie zniechęcić się! Bo droga wiary to nie sprint na 100 metrów, to raczej maraton – długi, na którym nieraz zabraknie sił, przyjdzie pokusa, by zejść z trasy biegu. Nie jest łatwo być długodystansowcem. Jednak szczęśliwy prawdziwie będzie ten, kto wytrwa do końca. Bardzo zapadły mi w pamięć czytania sprzed paru tygodni. Jak Izraelici wkroczyli do Ziemi Obiecanej, to Jozue kilka razy pytał: Rozstrzygnijcie: komu chcecie służyć? No ja i mój dom służyć chcemy Bogu Jedynemu… A Izraelici odpowiedzieli: Dalekie jest to od nas, abyśmy mieli opuścić Pana! My również chcemy Jemu służyć, bo On jest naszym Bogiem… Nie minęło wiele lat, a ich serca odwróciły się od Boga i zaczęli oddawać cześć Baalowi, Asztarcie i innym bóstwom ościennych państw. Nie jest łatwo być wiernym… Niech na nowo serca się umocnią, rozpalą gorliwością, niech śpiewają pieśń wdzięczności za wielkie rzeczy, jakich Pan wśród was dokonał.

Gdy Maryja objawiła się we wrześniu w Cova da Iria, powiedziała dzieciom: Odmawiajcie w dalszym ciągu różaniec, żeby uprosić koniec wojny. Mówi to dzisiaj do nas. Wiele czasu tracimy na słuchanie i oglądanie politycznych sporów. Angażujemy się w nie, spieramy, przeklinamy, potępiamy. A Matka cierpliwie prosi: Weźcie do ręki różaniec…

I oby prawdziwe wobec nas okazały się Jej kolejne słowa: Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar.

4.  Pielgrzymi nadziei. Ta świątynia, podobnie jak kilkanaście innych w siedleckiej diecezji, jest jubileuszowym sanktuarium. Przybywamy tu jako pielgrzymi nadziei. Czym jest nadzieja? W 2017 roku głośno było w mediach o zamordowanej w Boliwii 25-letniej Helenie Kmieć, która pojechała na misje jako wolontariuszka, opiekując się ubogimi dziećmi. Trochę wcześniej, jeszcze jako stewardessa, wypełniała ankietę dla linii lotniczych, i o swoich planach na przyszłość napisała tak: „Na najbliższy rok: uporządkowanie, nauczyć się języka hiszpańskiego. Na następne pięć lat: rodzina, praca dająca satysfakcję i być bardziej dla innych.Plan długoterminowy – dostać się do nieba – to jest mój cel ostateczny”.

My też mamy swoje życiowe plany, nasze małe nadzieje: zdać maturę, zdobyć pracę, zbudować dom, przejść szczęśliwie operację, założyć rodzinę… To ważne. Jednak, kiedy zabraknie nam tej nadziei ostatecznej, tego planu długoterminowego, to może się okazać, że to wszystko za mało, że to nie tak… NIEBO jest moim celem. Moim domem. Moją ostateczną nadzieją. Cóż z tego, że się wzbogacimy, że zdobędziemy poważanie wśród ludzi, jeżeli stracimy to, co najważniejsze?

Byłem miesiąc temu na pogrzebie Karola… 48 lat, zostawił żonę i dwie córeczki. „Żegnaj, ukochany Karolu. Przegrałeś walkę z chorobą, ale wygrałeś walkę o niebo. Do zobaczenia po tamtej stronie”. Opowiadał ksiądz na kazaniu, że po wypisaniu ze szpitala, by mógł umrzeć w domu, pośród swoich, na krótko przed śmiercią, poprosił, by wszyscy zaśpiewali jego ulubioną piosenkę religijną. Wzięli się za ręce i śpiewali. Na koniec, cichym głosem powiedział: Jestem szczęśliwy…

Dzisiaj kobieta krzyczy w Ewangelii, a Pan dopowiada: Szczęśliwi są ci, którzy słuchają słowa Bożego… Szczęśliwi są ci, którzy chcą pełnić wolę Boga. Szczęście nie jest więc owocem posiadania. Szczęście pochodzi z życia wedle słowa Bożego, wedle woli Boga. Dlaczego tak jest? Otóż dlatego, że najlepszy, najszczęśliwszy plan na moje i twoje życie ma Bóg. Odkryć tę wolę, przyjąć ją i żyć według niej – to wejście na drogę do Nieba.

Wygrajmy i my walkę o niebo, jak dzieci fatimskie, jak Helenka Kmieć, jak zmarły Karol, jak jutrzejsi bohaterowie w Watykanie – 24-letni Piotr Jerzy Frassati i 15-letni Carlo Acutis. Dla Piotra Frassatiego, tego młodego studenta pochodzącego z zamożnej rodziny, sportowca, miłośnika gór, niebo było nie tylko przyszłością, ale perspektywą, z której patrzył na teraźniejszość – dlatego angażował się w pomoc ubogim i żył pełnią życia, wiedząc, że wszystko ma sens w świetle wieczności. Do przyjaciela napisał: Każdego dnia coraz bardziej rozumiem, jak wspaniałym darem jest wiara. Bez niej życie byłoby nie do zniesienia. Naszym celem jest niebo, a ziemia jest tylko pielgrzymką. Chcę żyć, a nie wegetować. Chcę żyć, bo życie jest wspaniałym darem, jeśli kieruje się ku niebu.

Nie wegetujmy! Nie marnujmy ani nie zabijamy czasu. Niech naszą drogę oświetla NADZIEJA NIEBA!