Dominica
07-02-2020
Piąta Niedziela Zwykła 9 lutego 2020 rokuEWANGELIA (Mt 5,13-16)
Wy jesteście światłem świata
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Komentarz
Najgłębsza ciemność w ludzkim sercu to egoizm i nieczułość. Czynią one człowieka więźniem duchowych mroków, nawet jeśli błyszczy on słowem i mądrością. Jezus Chrystus, umierając za nas na krzyżu, zapalił ogień miłości, zdolny rozproszyć wszelką ciemność. Stał się dla nas wcieloną troską i miłosierdziem Boga. Blask bijący od krzyża rozprasza mroki naszego egoizmu, życia dla siebie, i wypełnia nasze serca miłosierną miłością. Sprawia że światło jaśnieje w ciemnościach, a ciemność staje się południem.
Jezus, kończąc przemówienie o błogosławieństwach, ukazuje zarazem wielkość swoich uczniów: „Wy jesteście solą dla ziemi... Wy jesteście światłem świata” (Mt 5, 13–14). Wymaga to jednak warunku, aby byli rzeczywiście ubodzy i cisi, miłosierni i czyści, pokój czyniący i pogodni, co więcej, pełni radości w czasie prześladowań, o których mówił Pan. Uczniowie tylko w tym stopniu, w jakim potrafią przyswoić sobie ducha błogosławieństw oraz żyć według niego, nabywają owej nadprzyrodzonej mądrości, która ich czyni „solą dla ziemi”. Zostali powołani, aby przemienić świat niemądry i błahy, który opiera się na marności rzeczy przemijających, w świat mądry, natchniony wartościami wiecznymi. Lecz istnieje także odwrotna strona medalu: jeśli uczeń nie posiada ducha ewangelicznego, nie może być „solą”, na nic się nie przyda, nadaje się tylko „do wyrzucenia” (tamże 13).
Jeśli natomiast jest „solą”, jest również „światłością”; porównanie jeszcze wyrazistsze. Światłość świata: „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka” (J 1, 9) to tylko Chrystus, Syn Boga, jasność Ojca; lecz On udziela swojej jasności tym, którzy żyją według Jego Ewangelii. Każdy uczeń, każdy prawdziwy chrześcijanin staje się nosicielem Chrystusowego światła. Jego postępowanie powinno być tak przejrzyste, aby pozwalało ujrzeć jasność Chrystusa i Jego nauki. „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16). Dzieła dokonane w prawdzie i miłości Chrystusa, są światłem zapalonym na świeczniku, aby świeciło „wszystkim, którzy są w domu” i pociągało ich do wiary i miłości. Również Stary Testament ukazuje uczynki miłości jako przekaźniki światła: „Jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach” (Iz 55, 10), Miłość rozprasza ciemności grzechu i świeci nawet ludziom bardzo dalekim od wiary. Owszem, miłość chrześcijanina jest odblaskiem miłości Chrystusa i jej przedłużeniem, gdy pochyla się nad cierpiącą ludzkością.
Wspaniałym pierwowzorem ucznia Chrystusowego, solą i światłem świata, jest apostoł Paweł. Skuteczność jego apostolstwa nie polega „na blasku słów i mądrości”, lecz na życiu całkowicie natchnionym przez Ewangelię i upodobnionym do Chrystusa ukrzyżowanego. „Postanowiłem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2, 1–2). Tylko w ten sposób chrześcijanin staje się solą: przemienia świat na głębię, na światłość, która w pełni jaśnieje.
Patroni tygodnia
Święta Scholastyka - poniedziałek, 10 lutego
Św. Scholastyka (480-540), siostra bliźniaczka św. Benedykta, podobnie jak on wybrała życie dziewicze ze względu na Boga. Takie powołanie spełnia się w odosobnieniu, cichości i modlitwie. Zdumiewająca jest opowieść, wedle której Scholastyka, chcąc zatrzymać swojego brata u siebie, by móc przedłużyć czas spotkania i świętych rozmów modlitwą sprowadziła burzę. Św. Grzegorz Wielki, komentując tę sytuację, napisał, że skoro Bóg jest miłością, było rzeczą zupełnie słuszną, aby więcej potrafiła ta, która więcej umiłowała.
Scholastyka była niewątpliwie od dziecka pod urokiem św. Benedykta. Towarzyszyła też mu w jego podróżach i naśladowała jego tryb życia, poświęcony Panu Bogu. Kiedy Benedykt założył pierwszy klasztor w Subiaco, ona założyła podobny klasztor dla niewiast. Kiedy spotkali się po raz ostatni na tej ziemi, ich rozmowa przedłużyła się do nocy. Scholastyka umarła trzy dni później, 10 lutego 547 r.
Według relacji św. Grzegorza Wielkiego, zapisanej w jego "Dialogach", trzeciego dnia po ostatnim spotkaniu, kiedy św. Benedykt patrzył ze swojej celi na świat i na klasztor, w którym żyła św. Scholastyka, ujrzał jej duszę w postaci białej gołąbki, unoszącej się do nieba.
Matki Bożej z Lourdes – 11 lutego
Cztery lata po ogłoszeniu przez papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Matka Boża zjawiła się ubogiej pasterce – św. Bernadecie Soubirous. Po raz pierwszy 14 – latka Matkę Bożą ujrzała 11 lutego 1858 roku. Do 16 lipca 1858 roku (tego dnia miało miejsce ostatnie objawienie) pasterka 18 razy widziała Dobrą Panią. W czasie objawień Maryja wzywała do modlitwy i postu. 25 marca powiedziała do wizjonerki: „Jam jest Niepokalane Poczęcie.”
Jako miejsce swoich objawień w połowie XIX wieku Matka Boża wybrała Grotę Massabielską w Lourdes. Obecnie do tej malowniczo położonej w Pirenejach miejscowości rocznie przybywają miliony pielgrzymów. Wierni pielgrzymujący do miejsca objawień proszą Matkę Bożą przed wszystkim o zdrowie. Dotychczas Kościół oficjalnie uznał 69 cudów.
Pierwsze cudowne uzdrowienie w Grocie Massabielskiej miało miejsce 1 marca 1858 roku. Bernadeta została poproszona przez pewną kobietę, by pomodliła się na różańcu w obecności Pani. Przed grotę przeszła także prosta chłopka – Katarzyna Latapie z dwojgiem dzieci. W 1856 r. po upadku z drzewa zwichnęła ramię oraz złamała kości nadgarstka i palców. Choć leczenie zakończono wciąż nie mogła poruszać dłonią, a dwa palce pozostały krzywe. Pchana jakąś wewnętrzną siłą obmyła dłoń w wodzie źródła, które wybiło w czasie objawień. Ze zdumieniem stwierdziła, że odzyskała dawną sprawność.
Święci Cyryl i Metody
Św. Cyryl urodził się w Tesalonikach w 826 r. Po studiach w Konstantynopolu został bibliotekarzem przy kościele Hagia Sophia. Z czasem podjął w szkole cesarskiej wykłady z filozofii. Wkrótce potem, w 855 r. udał się na górę Olimp do klasztoru w Bitynii, gdzie przebywał już jego starszy brat - św. Metody. Na żądanie cesarza Michała III obaj wyruszyli do kraju Chazarów na Krym, aby rozwiązać spory religijne między chrześcijanami, Żydami i Saracenami. Po udanej misji został wysłany z bratem przez patriarchę św. Ignacego, aby nieść chrześcijaństwo Bułgarom, potem udali się ma Morawy. Tam wprowadzili do liturgii język słowiański pisany alfabetem greckim (głagolicę). Potem jeden z uczniów św. Metodego wprowadził do tego pisma majuskuły (duże litery) alfabetu greckiego. Pismo to nazwano cyrylicą. Cyryl przetłumaczył Pismo Święte na język starocerkiewno-słowiański. Potem bracia wyjechali do Wenecji by uzyskać święcenia kapłańskie dla swoich uczniów. Ale im odmówiono i oskarżono niemal o herezję. Udali się więc do papieża Hadriana II, który kazał wyświęcić ich uczniów na kapłanów, a ich słowiańskie księgi liturgiczne kazał uroczyście złożyć na ołtarzu w kościele Matki Bożej. Cyryl wstąpił do jednego z greckich klasztorów, gdzie zmarł na rękach swego brata 14 lutego 869 r. Św. Metody urodził się między 815 a 820 r. Wstąpił do klasztoru w Bitynii, gdzie został przełożonym. Po śmierci Cyryla (w 869 r.) Hadrian II konsekrował Metodego na arcybiskupa Moraw i Panonii (Węgier). Umarł w Welehradzie 6 kwietnia 885 r.