Na koniec i początek roku kalendarzowego, kiedy na kontynentach pod Krzyżem Południa jest lato, wielu marzy o szumie fal, nadmorskim piasku i potrzebnym odpoczynku fizycznym i psychicznym. Boże Narodzenie przypadające w tym czasie, kiedy na półkuli północnej słyszymy w kolędzie „płacze z zimna”, „w nóżki zimno…”, tam, w wielu regionach, temperatury dochodzą do 40 stopni Celsjusza.
Niejeden przebywający na wakacjach np. nad morzem, wykorzystując aurę lata, nagle słyszy, że jest Środa Popielcowa, że rozpoczyna się Wielki Post, który wzywa do pokuty i umartwienia. Dla niejednego taki rytm obchodzenia misterium zbawienia „koliduje” choćby z przedstawionymi rzeczywistościami.
Nowe zobowiązania
Ale jest to czas kiedy szkoły rozpoczynają swój cykl nauczania. U michalitów nowicjusze podejmują formację podstawową, a ci którzy ją kończą, składają śluby zakonne. A ta rzeczywistość pod Krzyżem Południa jest dla nas obiecująca. W internecie możemy też spotkać notatki informujące, że tym czasie miały miejsce spotkania wspólnoty z przełożonymi stopnia generalnego Zgromadzenia i przydzielenia nowych obowiązków.
Ta ostatnia okoliczność przypomniała mi gest jednego z moich przyjaciół, który podesłał mi link do rozważań jakimi podzielił się w pewnym wywiadzie na temat lidera zarządzającego przedsiębiorstwem biznesowym. Było to z racji obronienia doktoratu i napisania przez niego pracy pt. „Tożsamość lidera i jego etyczna formacja…”.
Tworzenie dobra
Na pewno słusznie stwierdza on, że Bóg nie działa inaczej jak tylko stwarzając dobro. Bóg tak rządzi, że doprowadza do rozwoju i rozkwitu świata i każdego człowieka. A rozwój, jak czytamy w Brewiarzu, dokonuje się wówczas, gdy się coś powiększa, nie przestając być sobą (Tom IV, str. 283). Dobro ma być celem działania lidera, który naśladując Boga, stwarza dobro kiedy uznaje każde dobro.
Ewangelicznym jest myślenie, że „rządzenie nie polega na usuwaniu różnic, ale na odpowiednim nimi «poruszaniem», które sprawia, że są one dla siebie przyczyną dobra”. I nie chodzi tu o «poruszenie» z miejsca, tylko o to by możliwości jednostki doskonaliły się i ujawniały.
Unikanie rywalizacji
Rządy szefa nie funkcjonują na zasadzie fokusowania spraw na sobie, dominacji i konkurencyjności czy rywalizacji z podwładnymi –pisze mój znajomy w swej rozprawie naukowej– i dalekie jest mu stwierdzenie „ja to zrobiłem”. Myślenie, lub co gorsza, postępowanie na platformie rywalizacji stanowi ogromną pomyłkę, co w konsekwencji prowadzi zwyczajnie do podkreślania posiadania władzy nad innymi. Nie przyniesie ono oczekiwanych owoców i jest ujawnianiem egoizmu jałowego i większego od Patagonii. Lider więc ma działać tak, by to dobro podarowane mogło się realizować w życiu przynosząc owoce. W wyborze decyzji lidera nie ma miejsca na kalkulację, bo byłby to utylitaryzm. Jego wybór musi mieć znamiona rozpoznania wypływające z roztropności.
Działanie roztropne
Rządzenie to przewodzenie pośród dróg trudnych, zawiłych i krętych. Stąd też potrzebna jest roztropność, która kieruje zachowaniami. A nazwana jest ona woźnicą, na co też wskazuje błogosławiony Bronisław Markiewicz. „Roztropność jest woźnicą cnót, ona bowiem wskazuje, co jak i kiedy czynić wypada /.../; ona przypomina, iż wypada w rzeczach wątpliwych rady zasięgnąć u osób właściwych...” (PiP 1901, str. 51). Dobrym przykładem takiego bezpiecznego prowadzenia do celu jest przypowieść o dobrym Pasterzu. Nasze Konstytucje podkreślają to wyraźnie dając kierującemu wspólnotą tytuł „dyrektor” (Art. 215).
Przekonywanie racjami
Nie ma jednej sztuki rządzenia, którą można by zastosować do wszystkich istnień. Ma być ona różna, w zależności od tego czy dotyczy stworzenia nierozumnego, które nie kieruje sobą, czy dotyczy stworzenia rozumnego, które działa samodzielnie i jest odpowiedzialne za swe czyny. Mimo tego polecenie ma być zrozumiałe.
Rządy nie polegają na łamaniu myślenia osób, a w konsekwencji ich postępowania, ale na przekonywaniu, by odbiorca poznał zapach idei i horyzontów. A używając sformułowania papieża Franciszka, by „pachniał owcami, a nie drogimi perfumami”, co jest też kwestią czasu spędzonego w owczarni, także w tamtej na Kontynencie Nadziei pod Krzyżem Południa.