Puste ramy

Nie pomogły groźby i apele do „panów z episkopatu”. Sekretarz Gomułka podjął decyzję, że obraz po Polsce nie będzie pielgrzymował, a kler w walce o „rząd dusz” ostatecznie z władzą przegra. – Kto to widział, żeby w takim kraju religia nadal była opium ludu? Sprawą bytu narodowego była przecież przyjaźń radziecka, a nie przymierze z Kościołem. Szybko więc obraz zarekwirowano, zamknięto na cztery spusty i poinformowano o konsekwencjach kontrrewolucyjnych pomysłów. Jak „amen” w pacierzu, tak miejsce obrazu miało być w klasztornych murach.

Polacy jednak długo z odpowiedzią nie czekali i po Polsce krążyć zaczęły ramy. Rama sama w sobie nikomu przecież przeszkadzać nie miała. Była nawet przyjazna państwu, które w komunistycznych ramach funkcjonowało. Było to rozwiązanie z klasą, bo przecież społeczeństwo bezklasowe ramą państwu szkodzić nie mogło. Niektórzy mówili, że to nawet lepiej, bo tu przecież nie o obraz chodziło, ale o Matkę która miała nakreślić ramy i przygotować do Ślubów Jasnogórskich. Rząd w Warszawie osłupiał, bo nikt nie przypuszczał, że w samych ramach Matka Boża może być równie obecna jak wcześniej. Trudno jednak czynić im z tego wyrzut. Skąd mieli wiedzieć, że tu o sprawy niewidzialne chodzi, a w te przecież komunizm nie wierzył.

Chcąc nie chcąc ktoś na górze się przeliczył i zamiast osłabienia ducha w Narodzie wywołał duchową burzę, która gromadziła tłumy. Na nic zdało się socjalistyczne wychowanie, świeckie państwo i „walka z ofensywnym klerykalizmem”. Tak to już jest, że tam gdzie Boga zamknie się w ramach sytuacja prędzej czy później wymknie się spod kontroli. Skoro nie zatrzymał Go grób, to tym bardziej nie zrobią tego puste ramy.

Inne artykuły autora

Jak poznałem św. Michała? Zaczęło się na cmentarzu

Koronka "Jezu, Ty się tym zajmij"

Litania do Ojca Dolindo Ruotolo