Łaska buduje na naturze – mawiał św. Tomasz z Akwinu. Poczciwi zakonnicy od razu dodają, że na naturze wyspanej i najedzonej. Zapominają jednak o kluczowej sprawie, która do ludzkiej natury odnosi się w pierwszej kolejności. Natura człowieka jest bowiem rozumna, a sam człowiek, w takiej postaci jaką znamy dzisiaj, jest nazywany „człowiekiem rozumnym”. Może nie zdajemy sobie z tego do końca sprawy, ale ma to bardzo poważne konsekwencje i rzutuje na wszystkie dziedziny naszego życia, w tym także na życie duchowe.
![](https://michalici.pl//storage/Blogi_foto/Biała Czysta Wideo Wyśrodkowana Plan Posiłków Jedzenie YouTube Miniatura (1).png)
Strach przed myśleniem ma swoją długą historię. Właściwie tak długą jak historia człowieka. Niemyślenie, lub mówiąc krócej głupota, nie są istotą człowieka i stoją w poprzek ludzkiej natury, chociaż niektórym udaje się je całkiem zgrabnie godzić. Nieracjonalność pojawiła się w nas po grzechu w Raju i do dzisiaj całkiem nieźle się ma. Jednakże sama głupota ma w sobie sporo przebiegłości, bo zdołała nas przekonać, że myślenie jest zagrożeniem dla człowieka, jego wiary i życia duchowego. Racjonalność kojarzy się nam raczej z ateizmem, nauką, światem doczesnym. Nic bardziej mylnego! Jeżeli Bóg jest logosem (słowem, myślą), to myślenie należy do Jego istoty. Stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, to właśnie poprzez myślenie mamy odkrywać prawdę o Nim i o świecie. W tym naprawdę jesteśmy do Niego podobni.
Skłonność do odrzucania racjonalności wydaje się dosyć powszechna. Dziwi jednak fakt, że oprócz wróżek, ezoteryków i zwykłych szarlatanów, także wielu ludzi wierzących jest przekonanych o szkodliwości myślenia. Dawno minęły czasy, gdy Kościół Katolicki uważany był za ostoję racjonalnego myślenia. Co więcej, ostatnio w jednym z wywiadów, znany profesor żalił się, że naszą polską cechą narodową jest „niechęć do metafizyki i myślenia, która bierze się z przekonania, że są one jałowe i w żaden sposób nie wpływają na to, jak żyjemy”. Jest w tym sporo prawdy. Przypisanie komuś miana „filozofa” jest w naszym społeczeństwie raczej wyrazem politowania niż zachwytu. Zupełnie inaczej na filozofów patrzy się w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, nie mówiąc już o starożytnej Grecji, czy Rzymie. Sama Biblia wychwala mędrców, którzy niemal całe życie poświęcili na myślenie właśnie. Jak zatem żyć pomiędzy ludźmi, którzy w życiu i myśleniu żadnej głębi nie czują, a samo myślenie uważają za niebezpieczne. „Bo przecież niejeden już od tego myślenia zwariował”.
Wróćmy jednak do życia duchowego. Konsekwencją odrzucenia racjonalności przez osobę wierzącą jest popadnięcie w „duchowy obłęd”. Łaska, która ma budować na naturze racjonalnej nie znajduje dla siebie miejsca i zostaje zmarnowana. Kto wie, czy ostatecznie większość problemów duchowych nie bierze się właśnie z tego, że pewne rzeczy nie zostały przemyślane, przemedytowane, a do głosu doszły odczucia, opinie, stereotypy lub pycha? Rację miał bowiem św. Tomasz z Akwinu, gdy odkrył, że właściwie istnieje tylko jeden grzech i jest nim głupota. Przypadek? Nie sądzę.
Na koniec warto wziąć sobie do serca słowa małego chłopca z powieści Érica-Emmanuela Schmitta „Oskar i Pani Róża”, który w ocenie swojego krótkiego życia urósł do rangi filozofa i powiedział: „Jeżeli będę zajmował się tym, co myślą głupcy, nie będę miał czasu na to, o czym myślą ludzie inteligentni”.