Był zbyt słabego zdrowia, żeby zostać mnichem. Dlatego jego klasztorem stał się cały świat. Św. Benedykt Józef Labre znał dobrze Grotę Matki Bożej „ad Rupes” w Castel Sant"Elia, gdyż wielokrotnie ją nawiedzał. Papież Benedykt XVI powiedział o nim, że jest „jednym z najbardziej niezwykłych świętych w historii Kościoła”. Oto krótka historia jego życia.
Benedykt Józef Labre urodził się w Amettes we Francji 26 marca 1748 r. jako najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Jego rodzice byli wieśniakami, żyli skromnie, ale zależało im na kształceniu dzieci. Benedykt uczęszczał do szkoły parafialnej, prowadzonej przez miejscowego wikariusza, a kiedy miał 12 lat, zajął się nim stryj, ks. Józef Labre, rektor kościoła w Erin. Chłopak od młodości pokazywał, kim będzie w przyszłości. Stronił bowiem od zabaw chłopięcych, a lubił zatapiać się w modlitwie. W szesnastym roku życia zamierzał wstąpić do kartuzów, ci jednak go nie przyjęli, pomimo ponawianych kilkakrotnie z jego strony próśb. Poznali zapewne, że odpowiada mu zupełnie inny tryb życia. Zgłosił się więc do trapistów, ale i ci go nie przyjęli. Wreszcie po latach poszukiwań i niepewności znalazł schronienie u cystersów w Sept-Fons, gdzie też otrzymał habit zakonny (1769). Miał wówczas 21 lat. Niebawem został jednak wydalony. Mistrz nowicjatu napisał o nim, że jest za mało święty, zbyt roztargniony i jako zakonnik niepewny.
Benedykt jednak nie zrezygnował tak łatwo. Udał się do Włoch w nadziei, że tam znajdzie dla siebie odpowiednią rodzinę zakonną. W Asyżu wstąpił do III Zakonu św. Franciszka. Kiedy był już w Piemoncie (północne Włochy), w mieście Chieri napisał pożegnalny list do rodziny. Tu też rozstrzygnęły się jego losy. W czasie modlitwy otrzymał nadprzyrodzone światło i usłyszał głos: Twoim powołaniem jest cały świat. Klasztorem twoim ulice i drogi. Masz być pielgrzymem Bożym. Wyzbył się więc wszystkiego, co miał, i w jednej szacie, z workiem na plecach udał się w dalszą drogę. Wziął ze sobą tylko Nowy Testament, brewiarz, który odmawiał codziennie, i książkę Tomasza à Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Na piersi nosił krzyż, a w ręku trzymał różaniec. Spał najczęściej pod gołym niebem; jadł, co mu miłosierna ręka podała. Bywało, że cały dzień nie miał nic w ustach. Znano go we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, w Szwajcarii i w Niemczech. Celem jego wędrówek, które traktował jako pokutę za winy swoje i świata, były sanktuaria, zwłaszcza maryjne. Ostatnie sześć lat swego tułaczego życia spędził w Rzymie, mieszkając w ruinach Koloseum. Był znany z dobroci, miłości i daru modlitwy.
W Wielką Środę, 16 kwietnia 1783 roku znaleziono go na schodach kościoła Matki Bożej dei Monti. Był zupełnie wyczerpany. Zmarł, mają zaledwie 35 lat. Pochowano go w kościele, przy którym go znaleziono w agonii. Jego doczesne szczątki dotąd tam właśnie spoczywają. Jego beatyfikacji dokonał papież Pius IX w roku 1861, a kanonizacji papież Leon XIII w roku 1881.
Św. Benedykt Józef Labre ma związek z Grotą Matki Bożej „ad Rupes”, znał ja dobrze, gdyż nawiedzał ją wielokrotnie idąc w pielgrzymce do Sanktuarium w Loreto. W Grocie Matki Bożej „ad Rupes” , w bocznej nawie, znajduje się ołtarz Jemu poświęcony, zbudowany przez O. Bernarda Doebbinga, pierwszego franciszkanina, kustosza Sanktuarium od 1896 roku. W ołtarzu jest obraz św. Benedykta, pędzla artysty Gonelli’ego. W urnie pod ołtarzem są złożone szczątki odzieży Świętego.
Warto dodać, że to św. Benedykt Labre wskazał bratu Józefowi Andrzejowi Rodio z Locorotondo, gdy spotkali się w Rzymie w Roku Świętym 1775, Grotę Matki Bożej „ad Rupes”, jako odpowiednie dla niego miejsce życia pustelniczego. Brat Rodio czym prędzej udał się do Castel Sant’Elia zobaczyć to miejsce i został nim oczarowany. Dnia 6 kwietnia 1777 roku przybył tu na zawsze i dla Sanktuarium nastąpiła nowa epoka, wielkie ożywienie kultu maryjnego. Zasłynął z wykucia tunelu w skale tufowej, aby skrócić pielgrzymom dojście do Groty. Są to słynne dziś 144 schody „Brata Rodio” wykute w skale.