Blizne – legendy, fakty i stan obecny (2)

facebook twitter

14-05-2024

Czas najwyższy na legendę większą z Bliznego, czyli o cudownym ocaleniu podczas pamiętnego najazdu tatarskiego za sprawą św. Michała i jego aniołów, ale zacznijmy od sięgnięcia do najstarszych dziejów tej arcyciekawej jak się okazuje miejscowości.

HISTORYCZNE POCZĄTKI

Przywilej lokacyjny Bliznego, podobnie jako pobliskiego miasta Brzozowa, został wydany przez króla Kazimierza Wielkiego (1366). Po śmierci króla już w roku 1370 roku Ruś tzw. Czerwona z ziemiami: sanocką, lwowską, halicką, przemyską oraz Podolem przeszły pod panowanie węgierskie, co dla Bliznego nie okazało się szczęśliwe. Na szczęście w roku 1402 część wsi wykupił biskup przemyski i to rozpoczęło zwierzchność nad miejscowością biskupstwa przemyskiego. Stan taki trwał do połowy XIX wieku. Informacja o planowanej budowie kościoła w Bliznem znajduje się już w najstarszych aktach lokacyjnych z 1366 i 1406, ale tak naprawdę doszło do tego później. Najstarsze niepodważalne źródło historyczne pochodzi z roku 1470, a więc należy przyjąć jako datę powstania świątyni i parafii połowę XV wieku.

Blizne to dzisiaj piękna i zadbana miejscowość położona w pokrytym lasami paśmie górskim ciągnącym się od Grabownicy do Domaradza, częściowo w dolinie rzeki Stobnicy (obecnie około 3500 mieszkańców). Wioska położona jest przy ważnej arterii komunikacyjnej z Rzeszowa do Sanoka. Niedaleko stąd do Krosna.

 

LEGENDA „TATARSKA”

Święty Michał Archanioł cieszył się szczególną estymą na wschodnich obszarach Polski, czyli na ziemiach podlegających wpływom ruskim i Cerkwi. Było to konsekwencją tego, że Hetman Anielski uznany został w średniowieczu za patrona Rusi Kijowskiej. Wśród najgroźniejszych na tych ziemiach przeciwników na pierwszym miejscu nieodmiennie zwykło się wymieniać Tatarów, porównywanych w ówczesnej literaturze potocznej do synów diabła i plemienia żmijowego. Nasza legenda odsyła do wiosennego święta św. Michała i do roku Pańskiego 1624. Musimy pamiętać, iż św. Michałowi przyporządkowane jest, oprócz 29 września, drugie wspomnienie w dzień 9 maja (w Polsce wyparte po kanonizacji św. Stanisława). Tatarzy w owym roku napadli na naszą ojczyznę z samej wiosny, a chmarą niepoliczalnych „diabelskich” wojowników dowodził Kantymir Mirża (Murza). Niektóre oddziały rozbiły obóz w pobliżu wsi Różanka. To stamtąd, wyruszywszy swoim zwyczajem po kryjomu, cicho i znienacka, w głębokiej nocy tuż przed świtem napadli na zupełnie zaskoczonych mieszkańców wioski Blizne. Jak zwykle wszystko odbyło się błyskawicznie i bezgłośnie. Żadnych krzyków i zbędnego tumultu, żadnego rżenia koni czy stukania kopyt. Nastąpiło bezszelestne zajęcie stanowisk i podpalenie jednocześnie wielu domów. Na rozespanych i przerażonych mieszkańców Bliznego, w panice usiłujących wybiec na zewnątrz i uniknąć śmierci w płomieniach, przy drzwiach już czyhali Tatarzy z powrósłami do pętania jeńców. Odniósłszy łatwe zwycięstwo, uprowadzili do niewoli kopę, czyli sześćdziesiąt młodych zdrowych osób, za których spodziewali się otrzymać hojne wynagrodzenie. Na szczęście niektórym mieszkańców wioski udało się zbiec i zebrawszy się na wzgórzu górującym nad Bliznem postanowili ocalić swoich. Dowodzeni przez najbardziej doświadczonego z nich Jana Lasko przygotowali plan odbicia jeńców. Skośnoocy najeźdźcy zanocowali we wsi i zachowywali się tak, jakby nie groziło im żadne niebezpieczeństwo. Widocznie byli bardzo zadufani w sobie i przekonani, że nikt nie odważy się ich tknąć. W karczmie urządzili prowizoryczny szpital dla swoich rannych, którzy ucierpieli w innych wcześniejszych bitwach. Kiedy w końcu Tatarzy zorientowali się, iż sporo miejscowych schroniło się na wzgórzu, postanowili dać im nauczkę i powiększyć grono jeńców, wszak to czysty i łatwy zysk.

Trudno powiedzieć jak zakończyłyby się te zmagania, gdyby raptem nie zerwała się potworna burza z błyskawicami i silnym wichrem. Obrońcy dzielnie stawiali opór, ale przecież nie byli wprawionymi w bojach wojownikami. Zwinni Tatarzy szybkimi susami niczym drapieżne koty wdrapywali się w kierunku wzgórza. I kiedy już znajdowali się w połowie wysokości i wydawało się, iż szala zwycięstwa przechyla się na stronę synów spod znaku półksiężyca, że rozeźleni wytną w pień obrońców, niespodziewanie ze zbocza zaczęły zsuwać się białe, dziwacznie majaczące postaci. Zrazu pojedynczo, potem dziesiątkami i setkami spływali – jakby z niebios – milczący widmowi żołnierze. Przewodził im sam święty Michał Archanioł. Ten niesamowity widok zagrzał do walki chłopów, a Tatarzy – skądinąd wielce zabobonni – uznali sprawę za niepomyślny dla siebie znak sił nadprzyrodzonych. Nie namyślając się wiele odtrąbili odwet, gubiąc po drodze czapki, buty i elementy uzbrojenia. Wycofywali się w najwyższym pośpiechu, pozostawiwszy nietknięte łupy oraz skutych na dole w wiosce jeńców.

Do tej pięknej legendy nawiązuje fragment z księgi wizytacyjnej biskupa Jerzego Albrechta Denhoffa (zapis dokonany w roku 1699, pisownia uwspółcześniona): „Do tego samego kościoła [w Bliznem] należy kaplica Świętego Michała Archanioła, zbudowana na górze i gruncie plebańskim przez sławnego Józefa Nałogowskiego, proboszcza bliźnieńskiego, z okazji cudu w czasie najazdu Tatarów Roku Pańskiego 1624, którzy około uroczystości św. Michała Archanioła rozbili obóz w pobliskiej wsi Różanka. Stamtąd napadli na najbliższą wieś Blizne i uprowadzili w jasyr 60 ludzi. W miejscu obecnej kaplicy Świętego Michała Tatarzy zostali przepędzeni w cudowny sposób przez wielką liczbę wojsk w białych szatach. Przerażeni jeńcy, oddani w opiekę Świętego Michała przez przewielebnego Księdza Proboszcza, bez żadnych szkód i w pełnej liczbie powrócili do domów, przyrzekając szczególną wdzięczność Świętemu Michałowi. Z tej samej pobudki i wdzięczności Proboszcz zbudował na miłej górze kaplicę ku wiecznej pamięci na podobieństwo kaplicy Świętego Michała na Górze Gargano”.

Legenda ta posiada kilka wariantów, ale wersja podstawowa i „kanoniczna” to ta zapisana we wspomnianej księdze wizytacyjnej biskupa Jerzego Albrechta Denhoffa w roku 1699. Istnieje także inna tradycja, jakoby legendarna bitwa miała mieć miejsce w roku 1672. Pomieszanie to mogło wyniknąć stąd, iż w roku 1672 miała miejsce kolejna nawałnica tatarska, która tym razem dotarła aż pod Rzeszów. Właśnie wtedy została prawdopodobnie zniszczona pierwsza skromna drewniana kapliczka ufundowana przez wybawionych z niewoli już w roku 1625. Parafianie niemal natychmiast postanowili ufundować św. Michałowi nową kaplicę, tym razem solidniejszą z drewna jodłowego. Miało to miejsce w roku 1674, kiedy proboszczem Bliznego był. ks. Nałogowski.

 

ZABYTKOWY KOŚCIÓŁ

Związana z legendą kaplica św. Michała na wzgórzu „Michałek” nie jest świątynią parafialną. W centrum wsi znajduje się drewniany późnogotycki kościół wzniesiony w połowie XV wieku (przed rokiem 1470). Od roku 2003 znajduje się on na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wnętrze pyszni się bogatą polichromią powstałą na przestrzeni dwóch stuleci (XVI-XVII w.) z przedstawieniem scen biblijnych. Szczególnie sugestywna jest scena Sądu Ostatecznego: a pierwsze, co przykuwa uwagę, to majestatyczna postać św. Michała. Bezcenna polichromia została pieczołowicie odsłonięta przez konserwatorów dzieł sztuki spod warstw późniejszych, przeważnie dziewiętnastowiecznych. W ołtarzu bocznym znajduje się cudowna figura Matki Bożej z drewna lipowego, która powstała około 1500 roku. W najbliższej okolicy znajdziemy inne zabytkowe świątynie drewniane: Golcowa (XV w.), Domaradz (XVI w.), Jasienica (XVIII w.) i najwybitniejszy z nich Haczów (koniec XIV w.) – perła na liście UNESCO, największy drewniany zabytkowy kościół nie tylko w Polsce.

Blizne posiada jeszcze inną atrakcję. W drewnianej wikarówce powstałej u schyłku XVII wieku umieszczono muzeum parafialne z cennymi eksponatami dawnego wyposażenia świątyni. Obok założono mini-skansen: kryta słomą stodoła oraz organistówka i lamus-wozownia z XIX wieku, w których proboszcz ks. Stanisław Wawrzkiewicz założył muzeum etnograficznego dotyczące Bliznego i okolic.